TIA – DEMONSTRACJA SIŁY
Przegrać walkę, ale wygrać wojnę – tak mogę podsumować to, co wydarzyło się w sierpniu 2019 roku na kopalni w RPA w Brits. Ale zanim do tego przejdę, muszę wrócić do roku 2013. Kamieniołom był w budowie (w sumie jak zawsze, bo jak mawia Zenon „kopalnia to żywy organizm”). W RPA, jak opisywałem wcześniej, rozbieramy góry, a co za tym idzie, obszar pod eksploatację górniczą jest spory. W tej chwili rozbieramy równolegle trzy góry, ale ogólnie licząc jest to już trzecie, czwarte i piąte miejsce eksploatacji.
W roku 2013 byliśmy w miejscu numer dwa, tzw. „hole”. Miesięcznie potrafiliśmy przerzucić ponad 2000 m3 materiału, ale produkcja nie szła na odpowiednim poziomie. Ba! Im głębiej szliśmy w monolit, tym bardziej efektywność spadała. Trzeba było podjąć radykalną decyzję, która wiązała się z przeniesieniem w nowe miejsce, tzw. „Monkey Mountain”.
Aby to zrobić, musieliśmy zapewnić dostawy energii elektrycznej do kopalni z Eskom. Eskom to nazwa państwowego giganta dostarczającego energię elektryczną do firm i do odbiorców prywatnych. Różnymi kanałami próbowaliśmy załatwić pozwolenie na podłączenie do sieci, ale zwykle kończyło się to szybciej, niż zaczęło. Złotouści Burowie – biali Afrykanerzy, Afrykańczycy będący potomkami osadników z XVII i XVIII wieku – obiecywali wszystko, ale od 2011 do początku 2014 roku pracowaliśmy, wykorzystując spalinowe sprężarki powietrza. Natomiast obok nas pracowała i funkcjonowała kopalnia Marabu – jedna z kopalni Merlina (działająca do 2017 roku). Jeden ze wspólników Merlina, w sumie partner BEE* , miał spore przełożenie na sprawy urzędowe i w sumie na wszystko, co było związane z sektorem górniczym, bo jego brat pracował w departamencie górnictwa.
Jak mawia Zenon: „sąsiedzi są po to, żeby sobie pomagać”. Więc postanowił się z nim umówić na spotkanie, doskonale zdając sobie sprawę, że uzyskanie pomocy zależy włącznie od dobrej woli rozmówcy.
Spotkanie trwało parę minut i skończyło się krótką frazą, która tkwi mi w głowie do dzisiaj: „wrong skin, my friend, wrong skin”. Był to pierwszy moment w RPA, który dał mi mocno do myślenia. To, że Burom nie można ufać, wiedziałem wcześniej. Ale że czarni są tak wrogo nastawieni do białych – zwłaszcza przyjezdnych – nie zdawałem sobie sprawy! Po tej historii musieliśmy przewartościować wiele rzeczy, zaczynając od tego, że wymieniliśmy kolejnego managera, aż po wejście w nowe miejsce eksploatacji.
Przełomem był rok 2014 i pojawienie się na kopalni Ebena. Typowy Bur z przeszłością w milicji za czasów apartheidu, po szkole górniczej w Pretorii. Chłopak po 40-stce, ale wiedział, jak pracować z czarnymi i nie dał sobie w kaszę dmuchać. Choć nie zawsze pochwalałem jego zachowania wobec czarnych, to czas jednak pewne rzeczy zweryfikował. Historię pracy Ebena w naszej kopalni zostawię na później, ale teraz tylko wspomnę pewne fakty. W 2014 roku, dzięki jego kontaktom z Eskomem udało się doprowadzić energię elektryczną na naszą kopalnię Crystal Black Granite, wejść w nowe miejsce na „Monkey Mountain”, zwiększyć produkcję. Jednak największą jego zaletą było podejście do rozmów z czarnymi i z ludźmi z „community”. Parę lat później będę wdzięczny za te lekcje.
Źródło: Kurier kamieniarski
Autor: Jacek Kiszkiel | Data: środa, 18 listopada 2020