KAMIENIARSTWO 1.0

Ostatnio dużo myślałem o naszej branży i jej rozwoju, szczególnie w odniesieniu do branż konkurencyjnych. Sięgnąłem również do literatury, poszukując powodów słabej pozycji kamieniarstwa w stosunku do ceramiki, tworzyw czy drewna.

Postanowiłem poszukać odpowiedzi na pytanie, co można zrobić, aby zmienić stan obecny. Z tego powodu powstał poniższy tekst. Niech będzie wstępem do dłuższego cyklu, który być może rzuci nowe światło na aktualną sytuację w branży.

W kolejnych numerach postaram się publikować teksty, rozmowy z branżystami i prezentacje firm, które pomogą znaleźć bodźce do rozwoju i pokazać możliwe kierunki działania.

Dla potrzeb zrozumienia zmian, do jakich doszło w naszej branży skorzystam z nazewnictwa wywodzącego się z branży informatycznej. Ponieważ mamy z tym do czynienia, na co dzień każdy na pewno zauważył, że kolejne wersje oprogramowania oznaczane są kolejnymi liczbami. A jeśli zmiany nie są radykalne, to wersje nazywane są według schematu 1.1, 2.2 itd.

Ostatnio z takim nazewnictwem spotkałem się również w innych dziedzinach. W aptece widziałem jeden z medykamentów, w którego nazwie pojawiła się końcówka 2.0 – producent pewnie chciał zaznaczyć, że to druga, udoskonalona wersja preparatu. Nieco bliżej naszej branży przykład można znaleźć w nazwie płytek ceramicznych z Opoczna: Atakama 2.0. Również w radio natknąłem się na audycję pt. „Człowiek 2.0”, w której naukowcy dyskutują o tym, jak wygląda dziś nowa wersja Homo sapiens.

Nasza branża ma wielowiekową tradycję, ale pozostańmy przy historii najnowszej. Przed zmianami ustrojowymi w 1989 roku, kamieniarstwo w Polsce było branżą z nienajlepszymi możliwościami technologicznymi. W ofercie były prawie wyłącznie rodzime materiały o dość ograniczonej gamie kolorystycznej – do tego trudno dostępne. Branża opierała się w praktyce o zakłady rzemieślnicze i chyba jedną tylko firmę państwową – Kambud. Kamień był traktowany, jako materiał bardzo luksusowy, a brak technologii i dostępu do materiałów były powodem wysokich cen i małej popularności kamienia. Okrojone możliwości nie pozwalały na rozwój branży oraz na powstawanie zakładów, które zasługiwałyby na określenie przemysłowe.

Pierwszą zauważalną zmianą było pojawienie się możliwości importu materiałów ze świata. To było coś – już nie tylko szary granit załatwiony cudem w strzegomskiej kopalni. Był to okres zachłyśnięcia się kolorami. Oferowano je w kamieniarstwie nagrobkowym nie bacząc na to, że jednak cmentarz to nie miejsce na szaleństwa kolorystyczne. Ale zakłady rozwijały się – tym bardziej, że powstały warunki do rozwoju prywatnych firm.


Dodatkowo pojawił się zbyt na usługi budowlane. Jednakże o ile z realizacją produkcji nagrobkarskiej nie było problemów, to nawet stosunkowo proste zlecenia budowlane stwarzały spory problem. Cięcie płyt prymitywnymi piłami diamentowymi obarczone było sporymi wadami. Piły przy cięciu płyt na grubości „budowlane” – 2 i 3 centymetry – były nieekonomiczne i mało dokładne. W tym okresie „dokładność” cięcia tworzyła nowe określenia metryczne, np. „słaba i mocna trójka” (czyli od 2,7 do 3,3mm).

Kiedy wymiana walut stała się prostsza, dla niektórych zakładów powstały możliwości rozbudowy parku maszynowego. Mimo to zakup fabrycznie nowej maszyny był dla większości firm polskich nieosiągalny z powodów finansowych. Zaczęto więc importować z Zachodu maszyny używane. Nie były to maszyny z serii nowoczesnych, ale i tak spowodowały skok cywilizacyjny.


Część zakładów coraz śmielej podejmowała się realizacji budowlanych i odkrywała zupełnie nowe, większe rynki zapotrzebowania na kamień. To był ratunek dla firm działających głównie w segmencie nagrobkarskim, ponieważ zapotrzebowanie na nagrobki w zasadzie nie zmieniało się, a liczba zakładów ciągle rosła. Przy niezmiennej wielkości tego rynku skutkowało to spadkiem cen i bezpardonową konkurencją.
Konkurencja jest jednak zwykle motorem rozwoju. Tak też się stało i w tym przypadku.

Powstawały kolejne firmy, a istniejące powiększały potencjał. W segmencie nagrobkarskim nastał więc trudny okres. Ograniczona głębokość rynku – w kontekście rosnącej liczby firm produkujących masowo nagrobki oraz importu gotowych pomników z Chin – spowodował poważne problemy dla małych zakładów. Część z nich zaczęła coraz częściej podejmować się robót w kamieniarstwie budowlanym.

Wreszcie za sprawą funduszy unijnych pojawiły się możliwości zakupu maszyn i urządzeń nowych i nowoczesnych.

Źródło: Kurier kamieniarski

Autor: Dariusz Wawrzynkiewicz   |   Data publikacji: środa, 05 lipca 2017

 

PolandGermanEnglishCzech