KAMIENIARSTWO Z WOLNEGO WYBIEGU

Mogę się założyć, że wielu z was podczas zakupów spożywczych wybiera jajka z oznakowaniem „0” lub „1”, czyli od kur z wolnego wybiegu, albo jak niektórzy mówią „od szczęśliwych kur”.

Różne są motywacje takich decyzji. Od poglądu, że te od „szczęśliwych kur” są zdrowsze, przez pogląd, że są smaczniejsze, po opinie, że trzeba promować szacunek dla zwierząt i ich dobrostan, jak mówią obrońcy zwierząt. W praktyce kamieniarskiej też można by zakłady znakować jak jajka.

Są takie, w których klienci narzucają takie czy inne – zwykle średnio udane – rozwiązania. Zamawiający rzeźbę oczekują aniołka jak z obrazka w katechizmie dla dzieci albo kolejnego pomnika Jana Pawła II – oczywiście na podstawie tej samej fotografii.

To przykład kamieniarstwa z „chowu klatkowego”, gdzie setki zakładów ulegają naciskom i robią to, co im los i klienci przynieśli. A ponieważ, podobnie jak w przypadku jajek, tych jest najwięcej, to trwa również walka cenowa. I tak po mocno zaniżonej cenie powstaje standardowa łazienka bez polotu, kolejny aniołek czy pomnik robiony byle jak, byle szybko, bo inaczej cena nie pokryje kosztów pracy.

Są takie zakłady, które usiłują w otrzymanych zamówieniach zawrzeć nieco kunsztu i nadać głębszy sens własnej pracy, czyli wyjść z klatek i działać jak kury w chowie ściółkowym.

To jednak tylko próby ratowania honoru rzemieślnika – cena nadal musi konkurować z ofertami z zakładów pracujących w systemie „klatkowym”. W rezultacie praca nie daje satysfakcji i nie przynosi oczekiwanych zysków.

Na dodatek, robota w tym systemie z każdym rokiem działalności coraz bardziej zmierza w kierunku obniżania jakości, bo w końcu żyć trzeba, a to jedyny sposób na „podgonienie roboty” i osiągnięcie jakichś w miarę przyzwoitych dochodów.

Nadchodzi, jak u niosek, okres znużenia i poczucia beznadziejności działalności. Tylko z błyskiem w oku przeglądają – jak miłośnik motoryzacji nowe ferrari – zdjęcia z bajkowych realizacji czy nowatorskie dzieła sztuki rzeźbiarskiej.

W przypadku kur historia jest raczej krótka. Jak twierdzą fachowcy, jeszcze w drugim roku trzymanie kury nioski jest opłacalne – potem zwykle trafia pod nóż i kończy karierę jako chickenburger.

W przypadku zakładów historia trwa dużo dłużej. Z upływem lat jej właściciele i pracownicy są coraz bardziej znużeni i zgorzkniali, a otoczenie odbiera ich jako starych ludzi czekających na emeryturę.

Zupełnie inaczej wygląda działalność zakładów „z wolnego wybiegu”. Doświadczony szef zaraża tworzeniem kamieniarskich dzieł pracowników. Zwykle zarówno sam szef, jak i personel firmy potrafią pracować dużo intensywniej i dłużej, a satysfakcja ze zrealizowanych prac popycha do realizowania różnych pasji – również w czasie wypoczynku.

Zmęczeni pracą i aktywnym wypoczynkiem znajdują jeszcze wieczorem czas na obejrzenie w Internecie jakichś „kamieniarskich ferrari”. Ale nie ot tak, dla zabicia czasu, tylko w poszukiwaniu inspiracji.

Na dodatek takie zakłady nie muszą konkurować ceną, więc zarobki zwykle pozwalają na dobry wypoczynek i godne życie.

I tu zauważyłem bardziej ogólną zależność. Wiek ma małe znaczenie. Liczy się w życiu ta iskra działania, która powoduje, że młodość trwa. Pewnie – wieczorem łupie w krzyżu, a rano w kolanie, ale czekamy na kolejny dzień, kolejne zlecenie i jako „kamieniarskie nioski z wolnego wybiegu”, pełni szczęścia, będziemy długie lata aktywni w pracy i podczas wypoczynku.

Źródło: Kurier kamieniarski
Autor: Dariusz Wawrzynkiewicz | Data: środa, 18 listopada 2020

PolandGermanEnglishCzech