ILUZJE EUROPEJCZYKA DOTYCZĄCE WYDOBYCIA KAMIENIA NATURALNEGO NA KONTYNENCIE AFRYKAŃSKIM

Zacząłem tłumaczyć policji, co zaszło. Wysłuchali mnie, po czym wysłuchali opowieści tych terrorystów. Ku mojemu zaskoczeniu policjanci przestali rozmawiać w języku angielskim i przeszli na afrykanerski. Zaczęli sobie żartować z moimi oprawcami. Po dłuższej chwili zapytałem, czy ja przypadkiem im nie przeszkadzam, a skoro nie, to jakie rozwiązanie tej sytuacji widzi policja. Usłyszałem odpowiedź, po której ręce mi opadły: ich zdaniem ludzie z Oukasie przyszli tu pokojowo manifestować. Zirytowany zapytałem, czy pokojowa manifestacja to grożenie spaleniem maszyn w kopalni oraz grożenie spaleniem domów pracowników i pozabijania im dzieci. W odpowiedzi usłyszałem tylko, że to nie ich problem – jesteśmy sąsiadami i musimy się z nimi dogadać. Po czym, nie wyciągając żadnych konsekwencji wobec agresorów, stwierdzili, że nie mają czasu i odjechali.

 

 

 

Zostaliśmy z problemem sami. Spełnienie głupich oczekiwań nie wchodziło w grę, ale musieliśmy się w jakiś sposób dogadać. Zaproponowałem, żeby wyznaczyli dwóch, trzech przedstawicieli. Po paru godzinach negocjacji ustaliliśmy, że do końca roku przyjmę na szkolenie 5 studentów, aby wyrobili sobie papiery i pozwolenia na operatorów wiertnic i lin do cięcia.

Następnego dnia przyjechaliśmy rano na kopalnię. Widzę, że pracownicy boją się rozpocząć pracę i pokazują mi w kierunku Oukasie. Na szczycie gór siedzą ludzie i nas obserwują. Dzwonimy do tych przedstawicieli. Odpowiedzieli, że najprawdopodobniej nie wszyscy wiedzą, że się wczoraj dogadaliśmy i że zaraz to zostanie załatwione. To nie przekonało moich pracowników – póki ludzie obserwujący kamieniołom ze szczytów nie znikną, nikt nie pójdzie do pracy. Niewiele myśląc wsiadłem do auta i pojechałem na szczyt „Monkey Mountain”. Po chwili dojechał do mnie Thys i Kally z ochrony, który dał mi do ręki rewolwer, mówiąc, że jeśli którykolwiek ruszy w moją stronę, mam strzelać bez zastanowienia. Po krótkiej wymianie zdań, niezbyt miłych dla obydwu stron, zobaczyłem kątem oka, że moi ludzie ruszyli do pracy, maszyny wyjechały spod biura i wszystko wróciło do normy. Po kilku chwilach obserwatorzy z Oukasie zeszli ze szczytów i praca na kamieniołomie wróciła do normalności.

Czego mnie nauczyła ta historia? Na pewno pokazała, że w takich sytuacja nie można pękać i wobec czarnych nie wolno się cofnąć nawet o krok, bo mogą to szybko wykorzystać. No i chyba najważniejsza rzecz: nie ma sytuacji bez wyjścia. Nawet jeżeli na pierwszy rzut oka może się wydawać nie do rozwiązania. TIA!

 

 

 

Źródło: Kurier kamieniarski

Autor: Jacek Kiszkiel   |   Data: środa, 18 listopada 2020

PolandGermanEnglishCzech